poniedziałek, 21 maja 2012

2. Co ty tu robisz ?

Właśnie przemierzałem kolejną ulicę, przeglądając papiery dotyczące przyjęcia na studia, gdy wpadłem na kogoś. Upuściłem kartki na ziemię i spojrzałem na przyczynę mojego wypadku. Przede mną stał niebieskooki chłopak. Poznałem go od razu, to był Louis.
- Przepraszam cię- powiedziałem i zacząłem podnosić kartki. Brązowowłosy podniósł jedną i chyba zaczął czytać.
- Idziesz na studia psychologiczne ?- zapytał.
- Tak, za tydzień zaczynam zajęcia.- odpowiedziałem.
- Nie jesteś czasem za młody.?
- Przeskoczyłem parę lat do przodu, ale to dłuższa historia.- wytłumaczyłem, a wtedy zapadła cisza.
- Może pójdziemy na kawę ?-zaproponował.
- Jasne.- odparłem i schowałem papiery do torby, która wisiała na moim prawym ramieniu. Szliśmy do najbliższej kawiarni. Otworzyłem drzwi i wpuściłem chłopaka do środka. Znaleźliśmy wolny stolik przy oknie i zajęliśmy go.
- To co zamawiasz ?- spytał.
- Wezmę ciasto czekoladowe i waniliowe latte.- odpowiedziałem przeglądając małe menu. Po chwili podeszła do nas kelnerka i przyjęła zamówienia. Tomlinson zamówił to samo co ja i posłał dziewczynie promienny uśmiech. Gdy ona poszła zrealizować nasze zamówienia Louis spojrzał na mnie i znowu się uśmiechnął.
- Bardzo często się uśmiechasz.- zauważyłem. Brawo Styles, jesteś mistrzem spostrzegawczości.
- Lubię się dzielić pozytywną energią z innymi ludźmi- powiedział.
Po pięciu minutach kelnerka wróciła i postawiła na naszym stoliku naczynia.
- Dziękuję.- odpowiedziałem i przyjrzałem się jej bliżej. Brunetka o zielonych oczach i ślicznym uśmiechu. Malutki nosek tylko dodawał jej uroku. Uśmiechała się do nas ciepło, ukazując idealnie proste białe zęby.
- Spodobała ci się co ?- zapytał Louis, gdy brunetka oddaliła się od naszego stolika.
- Nie moja liga- wyznałem, mieszając swoje latte.
- Jak to ?- wzruszyłem ramionami i włożyłem do ust widelczyk z ciastem. Słodki smak czekolady rozniósł się po moim języku.
Przecież nie mogłem mu powiedzieć, że nie kręcą mnie dziewczyny. To był dopiero początek naszej znajomości, a ja gdzieś w głębi siebie czułem, że kiedyś możemy być przyjaciółmi. Głupie przeczucie nie ?
Dopóki nasze kontakty nie zbliżą się, będę ukrywał tę informację dla siebie. No w zasadzie wiedział tylko Niall i moja matka. Nikomu innemu nie ufałem na tyle aby wyznać komuś prawdę. Blondyn, był moim przyjacielem od czasu, gdy przeprowadziliśmy się do Londynu. Moje rodzinne miasto było zbyt małe dla geja, którego wszyscy wyśmiewają.
- Harry.! Wracaj do mnie.!- głos mojego towarzysza wyrwał mnie z rozmyśleń. Na jego twarzy ponownie pojawił się uśmiech i wyraz ulgi.
- Przepraszam, zamyśliłem się.- powiedziałem i upiłem łyk waniliowego latte.
- Nic się nie stało. Mi też się czasami zdarza- odpowiedział. Posłałem mu promienny uśmiech i spojrzałem na swoje ciasto.
- Dlaczego chciałeś przeskoczyć kilka lat nauki ?- spytał.
- Ja nie chciałem. Moja mama stwierdziła iż tak będzie dla mnie lepiej- wytłumaczyłem i zacząłem grzebać w swoim cieście.
- Ale ty tego wcale nie chcesz prawda ?- podniósł wzrok znad kubka i spojrzał wprost na mnie tymi swoimi przeszywającymi tęczówkami.
- Ja chciałbym skończyć normalnie szkołę, razem ze swoimi rówieśnikami. Wiem, że studia to też jakaś przygoda, ale nie chcę być znowu najmłodszy.- wyrzuciłem z siebie.
-Dlaczego jej tego wszystkiego nie powiesz, tylko dusisz emocje w sobie ?- przygryzłem dolną wargę i upiłem kolejny łyk już letniej kawy.
- Ona nie ma dla mnie czasu. Albo siedzi w pracy, albo u swojego chłopaka.-wyznałem. Nie wiem dlaczego, ale właśnie ten brązowowłosy chłopak potrafił obudzić we mnie jeszcze większe uczucia o, których istnieniu nie miałem pojęcia.
- Rozumiem...- mruknął i spojrzał na mnie ze współczuciem. 
- Nadajesz się na psychologa Lou i ja ci to mówię.- posłałem mu uśmiech i poklepałem po dłoni. 
Dokończyliśmy nasz deser i każdy poszedł w swoją stronę.
Na podjeździe do naszego domu stał czarny sportowy samochód. Otworzyłem cicho drzwi i ruszyłem do salonu, gdzie zastałem matkę wpychającą język do gardła, jak śmiem sądzić domniemanego chłopaka. Odchrząknąłem i spojrzałem na nich znacząco.
- O Harry już wróciłeś ? Nie słyszałam jak wszedłeś. Mógłbyś iść do swojego pokoju i nam nie przeszkadzać ? A najlepiej to idź spać dzisiaj do Niall'a.- powiedziała, a mnie zamurowało. Czy ona właśnie wywaliła mnie z domu ? I tylko po to aby pieprzyć się z tym kolesiem ?
- Głuchy jesteś czy jak ? Nie słyszałeś o co cię prosiła twoja mama ? Żegnam.!- warknął mężczyzna, a ja w pośpiechu opuściłem dom. Nie mogłem w to uwierzyć. Od kiedy zaczęła się spotykać z tym kolesiem diametralnie zmieniła swoje podejście do życia. Nie była już tą miłą i ciepłą osobą, tylko wymagającą i ignorującą potrzeby innych ludzi. Zatrzymałem się na środku chodnika i rozejrzałem po okolicy. O ile mój zmysł orientacji w terenie mnie nie zawodził znajdowałem się na obrzeżach miasta. Usiadłem na schodach jakiejś kamienicy i schowałem twarz w dłoniach. Co ja miałem teraz zrobić ? Niall wyjechał do swojej babci na urodziny, a do domu wrócić nie mogę. Na domiar złego zaczęło padać. Poczułem na nosie kilka zimnych kropel, co wywołało dreszcz na całym moim ciele. Objąłem się ramionami i przymknąłem oczy. Jak na wrzesień było bardzo chłodno a ja miałem na sobie tylko cienką bluzę. Minuty mijały a moje ubranie było coraz bardziej przemoczone. Loki opadały mokrymi kosmykami na twarz co irytowało mnie chyba najbardziej.
- Harry co ty tu robisz ?- z oddali usłyszałem czyjś głos. Chwilę później moim oczom ukazała się zakapturzona postać.
- Co ty tu robisz ?- powtórzył pytanie ów osobnik. Dopiero gdy przybliżył się jeszcze bardziej zorientowałem się, że był to Louis. Byłem ciekawy co on robił w taką pogodę na zewnątrz.
- Jesteś cały mokry, przeziębisz się.- stwierdził chłopak i podniósł mnie do pozycji pionowej.
- Chodź, pójdziemy do mnie. Tam dam ci suche ciuchy i opowiesz mi dlaczego w taki deszcz siedzisz na schodach starej kamienicy.- oznajmił i pociągnął mnie za rękę w kierunku swojego domu. Powiem szczerze, że spodobał mi się delikatny dotyk jego dłoni.
Po chwili dotarliśmy do małego, lecz prześlicznego domku. Chłopak przekręcił klucz i wepchnął mnie do środka, następni zniknął w pokoju namiętnie czegoś szukając. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wszystko było urządzone skromnie lecz z pewnym wyrazem.
W każdym pokoju panował ład i porządek. Nawet się nie zorientowałem, gdy wrócił i podał mi suche ubrania.
- Masz tutaj dres i bluzkę. Tam jest łazienka weź prysznic i przyjdź do kuchni.- powiedział i zniknął w ów pomieszczeniu. Wślizgnąłem się do łazienki i zacząłem zrzucać z siebie przemoknięte części garderoby. Jeszcze tego mi brakowało abym rozchorował się kilka dni przed rozpoczęciem studiów. Odkręciłem kurek z gorącą wodą i poczułem jak przyjemne krople ogrzewają moje ciało. Styles ty idioto. Trzeba było iść do jakiegoś kumpla a nie zawracać głowę Louis'owi. Zabrałem ręcznik z wieszaka i dokładnie wytarłem całe ciało. Założyłem ubrania, które mi dał i wytarłem włosy. Mokre rzeczy powiesiłem na linkach i opuściłem pomieszczenie.
_________________________________________________________________________________
Cześć i czołem. Oto kolejny rozdział. Wiem, że nic się nie dzieje i ogólnie flaki z olejem, ale to dopiero początek a chcę przedłużyć ich znajomość jak najdłużej ;3
Kolejny rozdział dodam jak skończę a mam dopiero pięć stron w zeszycie więc trochę marnie. Ten miał dziewięć. To do napisania. 
I proszę o komentarze, bo nie wiem czy mam coś zmieniać czy jest wszystko ok.  

piątek, 18 maja 2012

1. Pierwsze spotkanie.

Siedziałem w poczekalni i czekałem na swoją kolej. Nienawidziłem przebywać w szpitalu. Przypominało mi to o wypadku, który miał miejsce dwa lata temu, gdy miałem 15 lat. Po tamtym wydarzeniu przeprowadziliśmy się z mamą do Londynu aby zacząć nowe życie.
- Pan Styles, lekarz już na pana czeka.- oznajmiła jakaś brązowowłosa pielęgniarka. Wstałem na drewnianego krzesła i otworzyłem drzwi od gabinetu lekarskiego. Mężczyzna wykonał swoją pracę i po szczepionce nie było ani śladu. Oczywiście nie obyło się bez wyrywania i prób ucieczki z pomieszczenia. Ruszyłem w kierunku windy. Nacisnąłem czerwony przycisk i czekałem na swój transport. Gdy drzwi się otworzyły w środku znajdował się tylko jeden chłopak. Miał około 20 lat, brązowe włosy i niebiesko-zielone oczy, które tryskały energią. Dołączyłem do niego i w ciszy czekałem na swoje piętro.
Nagle winda zatrzymała się, a światło zgasło. Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na tajemniczego chłopaka. Rozglądał się po pomieszczeniu, a następnie jego wzrok padł na mnie.
- Chyba utknęliśmy.- stwierdził i zaśmiał się cicho. 
- Ciebie to śmieszy ?- zapytałem przerażonym głosem.
- No może odrobinę. Jeden plus jest taki, że nie muszę siedzieć tutaj sam.- odpowiedział. Usiadłem na podłodze i podciągnąłem kolana pod brodę.
Godzinę później nadal tkwiliśmy w tym samym miejscu. Zacząłem kołysać się i lekko mówiąc panikować.
- My tu umrzemy.! Jestem za młody na śmierć.! Jeszcze tyle chciałbym w życiu zrobić.!- trajkotałem jak najęty.
- Spokojnie zaraz nas wyciągną. Zobaczysz. To tylko kwestia czasu- uspokajał mnie.
- Siedzimy tu już ponad godzinę. Ja dłużej tego nie wytrzymam. Miałem iść tylko na głupią szczepionkę, a teraz siedzę zamknięty w tej windzie.- chłopak patrzył na mnie z rozbawieniem.
- Jestem Louis. Louis Tomlinson.- przedstawił się i podał mi dłoń.
- Harry Styles.- uśmiechnąłem się lekko do niego i także podałem mu swoją rękę.
Godziny mijały a my nadal siedzieliśmy w windzie. Chłopak, znaczy się Louis, tak chyba Louis był bardzo spokojny. Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Pięknie nie mam zasięgu. 
- A jeżeli nas nie znajdą ?- zadałem to pytanie już kolejny raz.
- Spokojnie siedzimy tu dopiero trzy godziny.- usiadł obok mnie i zmierzwił mi włosy, co nie powiem było bardzo przyjemne.
- Po co byłeś w szpitalu ?- zapytałem.
- Moja siostra ma wrodzoną wadę serca. Przywiozłem ją dzisiaj na tygodniową kontrolę.- oznajmił. Rozmowy toczyły się na różne tematy. Znaliśmy się niecałe pięć godzin a rozmawialiśmy jak starzy dobrzy przyjaciele.
Nagle światło zamrugało i zapaliło się. Winda podskoczyła i zaczęła powoli opadać. Drzwi uchyliły się, a ja wyskoczyłem z niej jak poparzony. 
- WOLNOŚĆ.!!- krzyknąłem.
- Mówiłem, że w końcu nas wyciągną. - powiedział i posłał mi jeden ze swoich promiennych uśmiechów. Zapiąłem bluzę i pomachałem mu.
- To do zobaczenia- wyszczerzyłem się jak idiota i opuściłem teren szpitala. Kto by pomyślał, że tyle czasu spędzę w tym piekielnym pomieszczeniu. Idąc ulicą nie mogłem wyrzucić ze swojej głowy Louisa.
Byłem ciekawy czy spotkam jeszcze kiedyś tego niebieskookiego chłopaka. 
Założyłem słuchawki na uszy i nim się zorientowałem byłem już przy drzwiach od swojego domu. Wyjąłem klucze z  kieszeni spodni i uchyliłem drzwi.
- Mamo jestem .!- wydarłem się, ale odpowiedziała mi tylko cisza. Udałem się do kuchni. Na stole leżała różowa karteczka.
"Musiałam jechać do pracy. Obiad masz w lodówce. Kocham cię 
                                                                        Mama."
Zgniotłem kartkę i wrzuciłem do pojemnika na śmieci. Jasne do pracy. Zapewne siedzi teraz u swojego chłopaka i pieprzy się z nim na prawo i lewo. Może i to brzmi strasznie, ale ona wcale nie była taką kochaną mamusią. Po śmierci mojego ojca przestała zwracać na mnie uwagę. Robiła to co musiała. Czyli obiad i praca. Zajrzałem do lodówki.
Mleko, jogurty, masło... o zapiekanka. Wyjąłem ją i włożyłem do mikrofali. Po trzech minutach usiadłem na kanapie i chwyciłem pilot. Przeskakiwałem z kanału na kanał w poszukiwaniu czegoś interesującego, co jakiś czas wkładając widelec do ust. Spojrzałem na zegarek i gwałtownie zerwałem się z wygodnej kanapy. Chwyciłem kartki, które leżały na stole w salonie i pognałem na pocztę.
_________________________________________________________________________________
Oto pierwszy rozdział. 
Komentujcie bo nie wiem czy kontynuować tę przygodę dalej.

Bohaterowie.

Cześć.! 
Chciałam dodać już pierwszy rozdział, ale co to by był za blog bez przedstawienia postaci ;D
No więc dodam też to i zaraz po tym nową notkę xD

BOHATEROWIE:



Harry Styles- Najlepszy przyjaciel Niall'a. Przeprowadził się do Londynu zaraz po tragicznym wypadku, który miał miejsce gdy chłopak miał 15 lat. Z czasem Louis staje się dla niego bardzo ważny i w nim ma wsparcie. Zostaje wysłany na studia kilka lat wcześniej przez swoją matkę która chce jego "dobra".



Louis Tomlinson- Student psychologii. Poznaje Harr'ego w windzie szpitala. Pomaga mu w trudnych momentach jego życia i wspiera całym sobą. Z czasem przestaje traktować go jak przyjaciela. Zastępuje lokowatemu matkę, ojca, brata a w późniejszym czasie chłopaka.



Niall Horan- Przyjaciel Harr'ego. Potrafi doradzić i pomóc w trudnych chwilach. Uczęszcza do Liceum w którym poznaje Zayna. Jest przyjaznym i gadatliwym chłopakiem.



Zayn Malik- Zastępuje Niall'owi Harr'ego, który oddala się od niego z powodu Louisa. Dowcipny, troskliwy lecz bardzo skryty. W głębi skrywa wielką tajemnicę, którą wyciągnie z niego tylko jedna osoba. Nie radzi sobie z rówieśnikami.



Liam Payne- Jeden z przyjaciół Louisa, którego pozna na pierwszym dniu studiów. Dowcipny, szczery, ale także bardzo skromny. Będzie pomagał chłopakom w nauce, gdy nie będą dawać sobie rady. Wzorowy uczeń jak i przyjaciel.